Pora południowa, a tłumów w koszalińskim akwaparku nie ma - jednak te osoby, które wybrały taki sposób na relaks nie żałują. Klienci tłumaczą, że jest to dobre miejsce na odpoczynek. Kiedy mieszkańcy odpoczywają i liczą pokonane metry, niestety miasto liczy straty.

Akwapark działa od sierpnia i tylko w pierwszym miesiącu przyniósł zysk - 350 tysięcy złotych. Ale każdy kolejny miesiąc to już straty - rzędu 200 tysięcy. Andrzej Kierzek, z-ca prezydenta Koszalina informuje, że na razie wychodzi na minus. Dopiero po roku możemy rozmawiać i martwić się, bo pierwsze miesiące to jest wdrażanie, uczenie się jak to funkcjonuje.

Tygodniowo akwapark odwiedza 4,5 tysiąca osób, a według założeń, miało ich być 7 tysięcy. Nie pomagają promocyjne karnety. Akwaparki w Darłowie i Świdwinie po powstaniu tego w Koszalinie - obniżyły ceny. Kolejny powód strat to koszty eksploatacyjne. Do tej pory blisko o połowę udało się zmniejszyć opłaty za energię. Trwa walka o każdą złotówkę. Monika Tkaczyk, prezes Zarządów Obiektów Sportowych w Koszalinie wyjaśnia, że koszty są nieustabilizowane, chociaż sa na planowanym poziomie, a przychody cały czas staramy się zwiększyć.

Władze Koszalina liczą, że zyski przez turystów odwiedzających wybrzeże - uda się wypracowywać w wakacje. Opozycja powtarza to, co podkreślała jeszcze PRZED powstaniem inwestycji - Koszalina nie stać na taki obiekt. Artur Wezgraj, radny w Koszalinie tłumaczy, że była chęć zbudowania wielkiego pomnika i ogromnego sukcesu, odnotowania ogromnego sukcesu, który miał pokazywać sprawność władzy. Ale teraz przyszedł czas, że mówimy sprawdzam i to sprawdzenie nie wygląda najlepiej.

Ile i jak długo miasto jest w stanie dopłacać do akwaparku tego zastępca prezydenta nie był w stanie powiedzieć.