Dla Adama Jamroza trasa była wyzwaniem. I to potrójnym. Po pierwsze dlatego, że sam dopiero się jej uczył, po drugie, że właśnie debiutował w roli przewodnika, a po trzecie, dlatego, że jego towarzyszka — za sprawą specjalnych gogli — sama nic nie widziała.
- Niesamowite przeżycie, bo czegoś takiego nie doświadcza się na co dzień i rzadko kiedy jest to spotykane. Jesteśmy rzuceni oboje na głęboką wodę i jest to niesamowite wyzwanie — stresujące, a jednocześnie ekscytujące – zaznaczył Adam Jamróz, dziennikarz sportowy.
Po spacerze Bogna Bartkiewicz nie kryła wzruszenia.
- Ja się czułam bardzo bezpiecznie przy moim przewodniku, natomiast te pierwsze kroki, które stawiałam, już sam moment założenia gogli powoduje, że człowiek ma takie wrażenie, zupełnego odcięcia od świata – opisuje uczestniczka projektu Bogna Bartkiewicz.
Jesteśmy wdzięczni za ten projekt — mówią osoby niewidome i z typowym dla siebie poczuciem humoru dodają, że otwiera to oczy na ich codzienność.
- Zależy nam bardzo, żeby osoby sprawne doświadczyły pewnych rzeczy, żeby zrozumiały, że tym osobom naprawdę żyje się ciężko. Równocześnie nie są to osoby, które siedzą w domu, które płaczą, tylko osoby, które dążą do celu. To jest dla nas ważne – stwierdził Józef Małosek, dyrektor Polskiego Związku Niewidomych w Szczecinie.
„W ślad bez światła” było pierwszym tego typu wydarzeniem w Polsce. Osoby niewidome i widzące mają nadzieję, że nie ostatnim.