Dopiero co skończyli remont i znów zostali z problemem, zrezygnowani, z beznadzieją w sercu. Bez swojego miejsca na ziemi.
Wychowuję je sam z babcią, no jakoś dajemy radę, jest ciężko, bo jest co robić przy czwórce dzieci, ale dajemy radę
Kiedy ich świat wydawał się poukładany - los dotknął rodzinę po raz kolejny.
- W największych koszmarach nie myślałam, że to nas spotka - przyznała Franciszka Żebiałowicz, babcia Pana Krzysztofa.
Pożar wybuchł, kiedy Pani Franciszka szykowała się do popołudniowej drzemki. Ogień zajął szybko całe poddasze.
Ja to myślę, że to jeszcze zrządzenie losu, że zostałam przy tych dzieciach. Wzięłam tabletkę i się nie położyłam, i czuje jakiś swąd
Pokój babci, chłopców i całej poddasze wymagają remontu.
Ci, którzy od razu pomogli chcą pozostać anonimowi.
Siostra Pana Krzysztofa zajęła się dziećmi, zorganizowała też zbiórkę w mediach społecznościowych, którą można wesprzeć TUTAJ.
Liczymy na to, że jak najwięcej ludzi się zmotywuje i pomoże nam odbudować wszystko to, co zostało spalone i stracone
Potrzebne są materiały budowlane i ręce do pracy - tak by zimą w tym domu dzieci znów poczuły rodzinne ciepło.
ZOBACZ TAKŻE:
Diagnoza to nie wyrok. Marsz w Szczecinie przypomina o profilaktyce
