Do tanga trzeba dwojga, do walca i gorących rytmów latino też przyda się partner.
Wygląda imponująco, ale wymaga wyrzeczeń.
– Trenujemy bardzo dużo, bo 4 razy w tygodniu po ok. 2 godziny, czasami się zdarza, że 4 – mówi Hanna Ostasz z Klubu Tańca Sportowego Flesz w Nowogardzie, zdobywczyni 1. miejsca w kategorii Junior 1 (12–13 lat D) w tańcach latynoamerykańskich.
Taką harówkę trzeba kochać. Jak to okazać? Nie zwalniając tempa.
– Już dokładnie pojutrze idziemy na salę na 4 godziny treningu – podkreśla Tymoteusz Soroko ze Szkoły Tańca Tempo w Bydgoszczy, zwycięzca turnieju.
Dojazdy i stroje potrafią kosztować krocie, ale to tylko dodatki do zaangażowania tancerzy.
Najważniejsze jest to, żeby cierpliwie i wytrwale dziubać te wszystkie kroki, rączki, paluszki, ponieważ taniec towarzyski rzeczywiście jest dosyć drobiazgowy
Para 161 poradziła sobie z tym po mistrzowsku – dwukrotnie zwyciężając w swojej kategorii i tym samym gwarantując sobie awans do wyższej. Tańczą razem od pięciu lat.
– Znamy siebie bardzo dobrze, bo jednak godziny na sali, wszystkie rozmowy, płacze – przeżywamy razem – mówi Julia Gała z Klubu Tańca Sportowego Flesz.
Ciężką pracą okupione były też niedzielne występy.
– Pokochaliśmy taniec. Ja już wcześniej tańczyłam w innej grupie i zaczynałam od małego. – Ja też – opowiadają tancerze z zespołu Aplauz V ze Stargardu.
Turniej dał szansę na spotkanie tańca towarzyskiego z nowoczesnym.
Nowoczesny też do łatwych nie należy.
– Zależy jakie kroki. Czasami są łatwe. Zależy, czy współczesny, czy hip-hop – mówią uczestnicy ze Szkoły Tańca Pasja w Rymaniu.
Tancerze, obserwowani przez jurorów, musieli pamiętać o odpowiednim nastawieniu i ustawieniu.
Chodzi o to, żeby pilnować linii, żeby ręce wyprowadzać w tym samym czasowaniu – i to też jest bardzo mocno oceniane
Na nowogardzkim parkiecie zaprezentowało się łącznie 2 tysiące tancerzy.
ZOBACZ TAKŻE: Nowe oblicze szpitala w Szczecinku. Remont bloku operacyjnego